Historia Szkoły
Początki szkoły w Ostrowie to jedno pomieszczenie o powierzchni 30m2 wynajmowane w prywatnym domu. 120 dzieci uczył jeden nauczyciel Bolesław Ziółek, który przyczynił się do zorganizowania szkoły i jej rozwoju.
W 1927 roku podjęto decyzję o budowie nowej szkoły. Z trudem gromadzono materiały budowlane, by w końcu w roku 1934 przystąpić do realizacji projektu szkoły autorstwa inżyniera Masalskiego. Mieszkańcy wsi chętnie uczestniczyli w budowie szkoły- bezinteresownie pomagali przy pracach transportowych i murarskich. We wrześniu 1935 roku odbyło się uroczyste poświęcenie szkoły. W klasach I-V uczyło się 140 dzieci. Lekcje prowadziło 2 nauczycieli- małżeństwo Ziółków. 1 września 1939 roku, w dniu wybuchu wojny dzieci nie poszły do szkoły. Naukę rozpoczęto dopiero 1 listopada. Zajęcia z 132 dzieci prowadziło 3 pedagogów.
Czasy wojny to ciężki egzamin dla nauczycieli i uczniów. Brak opału, trudne warunki bytowe zmuszają kierownictwo szkoły do wprowadzenia przerw w nauczaniu w okresie zimowym. Dla kilku uczniów gimnazjum wprowadzone jest tajne nauczanie. Wrzesień 1945 roku rozpoczęto w wyzwolonej Polsce. Liczba uczniów w szkole przekracza 160, a uczy ich 2 nauczycieli, co zmusza władze szkolne do przeniesienia dzieci z klasy VI do szkoły w Klimontowie, sąsiedniej wsi.
Szkoła w Ostrowie jest wierna tradycji, urządzane są jasełka, święta 1 Maja, Święto Oświaty i Dzień Matki. Zwiększa się obwód szkolny - uczęszczają dzieci z Teresina i Janowa.
W roku 1949 prowadzony jest w szkole kurs dla analfabetów, który ukończyło 30 osób.
Początki lat 50-tych to wzrost etatów nauczycielskich do 4, nauka prowadzona jest na dwie zmiany. W związku z pogarszającym się stanem technicznym dwóch sal lekcyjnych szkolnego budynku, grożącym się zawaleniem sufitu, kierownictwo szkoły podejmuje decyzje o przeniesieniu szkoły do wyremontowanego na koszt Komitetu Rodzicielskiego budynku podworskiego, w którym znajdują się dwie sale lekcyjne i mieszkanie dla nauczyciela. W roku szklonym 1966/67 w związku z reformą szkoły zorganizowano klasę VIII. W szkole uczy się 140 dzieci i pracuje 6 nauczycieli. Jest to rok zatwierdzenia projektu budowy nowej szkoły.
We wrześniu 1967 roku na plac budowy o pow. 1000m2 wjechały koparki i spychacze. Rozpoczęto budowę szkoły realizując hasło "Tysiąc szkół, na Tysiąclecie". Obowiązki dyrektora szkoły przejęła wówczas córka państwa Ziółków, Anna Pitak. Na zasłużoną emeryturę odeszło dwoje nauczycieli, którzy przez 40 lat swojego życia oddali krzewieniu oświaty, i poświęcili się lokalnej społeczności.
Budowa nowej szkoły postępuje bardzo szybko, zaangażowanie się uczniów, rodziców i nauczycieli, ich entuzjazm do pracy przy budowie jest godny podziwu. Szkoła otrzymuje pomoce naukowe, sprzęt. W maju 1969 następuje przenoszenie się do nowego budynku. 30 sierpnia na uroczyste otwarcie szkoły przybywają tłumnie okoliczni mieszkańcy oraz władze wojewódzkie i powiatowe.
Patroni
Nocą 17 sierpnia 1944 roku rozbił się w pobliżu lasu, należącego do majątku ziemskiego Ostrów (między Kazimierzą Wielką a Proszowicami - przedwojenny powiat miechowski) samolot aliancki Liberator, z załogą z 31 Dywizjonu Bombowego R.A.F, który po dokonaniu zrzutu lekarstw, środków opatrunkowych dla Powstańców Warszawy, został w drodze powrotnej do swej bazy we Włoszech zestrzelony przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą.
Spośród ośmioosobowej załogi tego samolotu, uratował się tylko jeden jej członek: drugi pilot porucznik Jannie Groenewald, Południowo-Afrykańczyk, który skoczył z płonącego samolotu ze spadochronem w rękach, bo takowego nie zdążył założyć. Twarz miał poparzoną, nie znał języka polskiego. Szukał pomocy u mieszkańców, rozproszonych w pobliżu zabudowań gospodarzy średnio i małorolnych. Znalazł takową, bowiem członkowie miejscowej organizacji, AK-BCH zajeli się nim. Został dporowadzony do majątku ziemskiego Nagorzany, stanowiącego własność mojej matki Lucyny z Cywińskich Tchuguttowej.
Postąpiono tak, wiedząc, że było tam m.p. akowskiego szpitala polowego. J.Groenawald znał, poza swym ojczystym południowo-afrykańskim, język angielski i niemiecki, więc mógł się z nami porozumiewać. Pierwszej pomocy w opatrzeniu oparzeń udzieliła mu moja siostra Wanda, sanitariuszka A.K. ps. "Ryś", a następnie dr.Kuryło z Kazimierzy Wielkiej. Odwiedzał go też dr Skalski, przebywający czasowo w sąsiedniej wiosce Łękawie.
Po dojściu do zdrowia porucznik Groenewald zastanawiał się czy nie obowiązuje go przystąpienie do oddziałów partyzanckich Armii Krajowej. Wyperswadowałem mu jednak ten projekt, motywując to jego nieprzydatnością w tych formacjach, bo przede wszystkim nie zna on języka polskiego, a po drugie, jako Południowo-Afrykańczyk nie zniósłby uciążliwych warunków klimatycznych, w jakich przebywają leśne oddziały partyzanckie A.K.
J.Groenewald został zarejestrowany w grupie lotników alianckich, znajdujących się pod opieką Dowódcy IV baonu/120pp/106 dywizji Piechoty A.K.,ponieważ ja podlegałem jako dowódca 3-ciej kompanii A.K., dowódcy IV baonu A.K. tj. porucznikowi: Stanisławowi Padło PS. "Niebora" z Koszyc. Lotnik Groenewald był człowiekiem bardzo sympatycznym i towarzyskim. Wyrobiłem mu, przy pomocy pani Tadeuszakówny, sekretarki landkomisarza Schmidta, który po upadku "Rzeczpospolitej Kazimiersko-Pińczowskiej" powrócił na swe stanowisko w Kazimierzy Wielkiej, fałszywą kennkaratę. Lotnika tego szanowaliśmy tym bardziej, że podobnie jak wszyscy obcokrajowcy/t.j. nie Polacy/ poleciał on na pomoc Warszawie, jako ochotnik.
Zachowywaliśmy, ograniczoną z resztą ostrożność nie pokazując go osobom obcym, a nawet nie wszystkim sąsiadom, odwiedzającym Nagorzany. Śniadania, obiady i podwieczorki jadł u siebie w pokoju, zazwyczaj w towarzystwie jednego z domowników, najczęściej mojej siostry Wandy, lub podchorążego Jerzego Kuleszy.Kolacje jadaliśmy wspólnie, gdyż niespodziewane późne odwiedziny należały do rzadkości.
Nadmienię, że w sierpniu 1944 roku odwiedził zastrzelonego lotnika RAF-Oficer Propagandy Rejonowego Inspektoratu A.K. "Maria"-"Granit" Walentyny Adamczyk w towarzystwie Jana Maniaka ps. "Mar" też z A.K.- Bch z Chruszczony Małej/Gmina Nagorzany. Powiat pińczowski.
Odwiedził go też Jerzy Grzymek ps. "Jur" , wydawca pisma konspiracyjnego "Wiarus" 120 pp A.K., natomiast Dowódzca 106 d.p.a.k. Inspektor Bolesław Nieczuja-Ostrowski ps. "Tysiąc", "Bolko" odbył w Nagorzanach rozmowę z J.Groenewald w ciągu dnia korzystał ze spacerów w obszernym ogrodzie i parku. Jeździł konno-odwiedziliśmy wspólnie niektórych sąsiadów, mianowicie panią Krystynę Wojewócką w Dalechowicach i państwa Karwackich.
W Paśmiechach. W owych czasach na człowieka jadącego konno nikt nie zwracał uwagi i nie zastanawiał się kto to może być. Wieczorami J.Groenewald grywał w brydża z osobami wysiedlonymi,zamieszkałymi wówczas w Nagorzanach i z domownikami /oczywiście nie na pieniądze /. Niebora przysyłała dla niego dobrze skrojone ubranie cywilne, zabrane z zapasów niemieckich. Reasumując: J.Groenewald był człowiekiem bardzo lubianym przez całe otoczenie i domowników: gospodarzy, rezydentów oraz służbę domową. Poza tym był on otoczony aureolą autentycznego bohatera. Jego poległym towarzyszom broni - lotnikom R.A.F. wystawili członkowie miejscowego AK-BCh skromny nagrobek: śmigło lotnicze koło lasu ostrowskiego. Istniało ono jeszcze w 1945 roku. Gdy odwiedziłem tamte strony w 1957 roku, już owego nagrobka śmigła nie było. W styczniu 1945 roku.
Armia Sowiecka przyjęła J. Groenewalda i jak wynika z listu jego rodziców do moich rodziców, / otrzymali oni ten list, już mieszkając w Krakowie, za pośrednictwem Gminy Nagorzany, jako ,że majątek Nagorzany został wywłaszczony na podstawie Dekretu P.K.W.N z 6.IX 1944 roku "o przeprowadzeniu reformy rolnej"
Został on w ciągu 2 tygodni odesłany przez Odessę do swej rodzinnej Południowej Afryki. Tam kontynuował swą pracę nauczyciela chemii w szkole średniej.
W 1957 roku wymieniłem z nim listy, ale odniosłem wrażenie, że obawia się on korespondencji z ludzmi zamieszałymi w "Bloku Wschodnim", więc tej korespondencji już nie kontynuowałem.
Dnia 23 sierpnia 1992 r. staraniem Koła w Proszowicach Związku Kombatantów i Byłych więźniów Politycznych, oraz przy pomocy mieszkańców Ostrowa, wmurowano na zewnętrznej ścianie Szkoły Podstawowej w Ostrowie tablicę pamiątkową dla uczczenia załogi rozbitego dnia 17 sierpnia 1944 roku samolotu alianckiego.Tablicę tę wykonał, w formie pracy społecznej artysta rzeźbiarz pan Antoni Kostrzewa.
Treść tej tablicy jest następująca:
Bohaterskim Lotnikom Alianckim 205 Grupy Bombowej 31 Dyw. S.A.A.F. którzy niosąc pomoc Walczącej Warszawie w czasie Powstania zginęli śmiercią lotnika w Ostrowie w dniu 17 sierpnia 1944 r.Z płonącego Liberatora uratował się 2 pilot leutenant Jannie Groenewald lat 27
Polegli za Polskę
Major pilot I J.M. Odendaal S.A.A.F. lat 28
Leutenant Observer B.T. Loxton lat -
Leutenant WIOP T.T. Watson lat 21
Leutenant WIOP A.J. Hastings lat 23
WIOI.WIOP J.B. Erasmus lat 23
WIO II.AIG. J.A.O. Steel lat 18
Sgt.AIB. G.T. Robinson R.A.F. lat -
Niech Bóg przyjmie Ich ofiarę
Tablicę tą po wsze czasy ufundowali
Związek Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej
I Byłych Więźniów Politycznych
Koło w Proszowicach
I Mieszkańcy Ostrowa